sobota, 12 maja 2012

Czy należy ucinać straty na giełdzie?

Ostatnio na giełdzie poniosłem stratę, którą nie do końca akceptuje. Ostatnio wszyscy ponoszą stratę i nie jest to nic nowego, ale ja swoją powiększyłem zbyt. mocno i niepotrzebnie. Dlatego ten wpis będzie takim mini dziennikiem na temat błędów, które nie powinienem popełnić. Z tymi błędami wiąże się psychologia inwestowania, ale po kolei opiszę swoje błędy i zacznę od wstępu.

Jedną z najważniejszych umiejętności inwestowania jest umiejętność akceptowania strat. Zajmując pozycję, tzn. kupująć akcje musimy ustalić ile możemy pozwolić sobie na stratę. Zazwyczaj jest to od 5% do 20% procent. Pominę uwagę, że przy określaniu wielkości straty bardzo dobrze jest zawrzeć transakcję w odpowiednim momencie, najlepiej w punkcie oporu, wybicia z formacji, na odpowiedniej świecy, na podstawie dobry fundamentów, długoterminowego wzrostu itd.
Jakoś tak się składa, że pierwszą poważną książka, którą przeczytałem był Inteligentny Inwestor Benjamina Grahama. Po obserwacjach na giełdach, stwierdzam, że giełda warszawska jest zdecydowanie inna od analizowanych przez Grahama giełd amerykańskich oraz po 2000 roku zasady inwestowania na giełdzie zmieniły się. Dlatego w obecnej sytuacji trudno jest mówić o inwestowaniu długoterminowym.

Wrócę teraz do złotych zasad inwestowania, bo o tym chciałem napisać. Po pierwsze należy UCINAĆ STRATY, po drugie UCINAĆ STRATY, a po trzecie należy UCINAĆ STRATY.

Poniżej przedstawię historię transakcji, na których popełniłem błedy i pozwoliłem stratom urosnąć.


Pierwszy wykres pokazuje jak należy prawidłowo zarządzać kapitałem. Tutaj trzymałem się wyznaczonych akceptowalnych strat i sumarycznie na tej spółce poniosłem niewielką stratę rzędu 400 PLN. Obecnie spółka developerska GANT ma cene zamknięcia 7.40 PLN na dzień 11 maja 2012. Nie obchodzi mnie to, bo już dawno z niej  zrezygnowałem.



Drugi wykres pokazuje poniesioną strate na spółce zajmującej się inwestowaniem w nowe technologie MCI Management. Tutaj 31 stycznia 2010 zrealizował się mój stop loss i sprzedałem 167 akcji. Kurs akcji został przebity poniżej 8.10 PLN i mój stop loss nie został do końca zrealizowany. Na nieszczęście byłem online i mogłem podejrzeć moje zlecenie stop loss. Postanowiłem je anulować. Poźniej akcje skoczyły powyżej 8.10 PLN, ale mój stop loss się nie zrealizował. Pomyślałem wtedy o inwestowaniu w te akcje długoterminowo. Pozostawiłem te 433 akcje w portfelu. Nawet gdy kurs spadł w sierpniu 2012 o 40% nie chciałem ich sprzedać. Dopiero po dużych wahaniach ( moich i kursu) zdecydowałem się na sprzedaż z dużą stratą ponad 1600 PLN. Była to wielka strata kapitału.

BŁĄD NR 1 - Anulowanie zlecenia stop loss, nie trzymanie się strategii akceptowania strat



Trzeci wykres pokazuje transakcje na spółce developerskiej HBP Polska.
Ostatnio w styczniu spółka ta wystrzeliła mocno w górę. Chciwość i chęć dużego zysku zaważyła na tym, żę byłem w stanie zaakceptować bardzo duże obsunięcie kapitału. O ile początkowe transakcje były realizacją planu akceptowania strat, to ostatnie były oznaką głupoty i zbytniej ufności w odbicie się giełdy. O ile pierwszą transakcje kupna HBP za 1.22 można uznać za pilotażową, druga była niepotrzebna i powinna to być raczej transakcja sprzedaży, a nie uśredniania ceny, a potem realizacji wielkiej straty.

BŁĄD NR 1 - nigdy nie uśredniać transakcji
BŁĄD NR 2 - Ustalenie bezwględnie poziomu straty i złożenie zlecenia stop loss

W tym przypadku zlecenie stop loss, zostało ustalone dopiero po ogłoszeniu wniosku o złożeniu upadłości spółki HBP oraz po ustaleniu nowego minimum spółki. Wielkość możliwej straty nie została ustalona co doprowadziło do uprawiania hazardu z mojej strony. Jak okazuje się nigdy nie wiadomo czy takiej spółce nie grozi upadłość. Szacowana strata z ostatniej transakcji to 1900 PLN.

To sa moje najwieksze bledy przy realizowaniu transakcji. Tak duze straty ponioslem w ciagu ostatnich 6 miesiecy. Podobna wielka strate mialem w 2007 przy trzymaniu akcji funduszu 04 NFI ( obecnie Black Lion NFI ), wtedy strata wyniosla około 1400 PLN. Wtedy uczyłem się grać na giełdzie. Obecne błędy nie powinny jednak wystąpić.
Dochodzę do wniosku, że lepiej jest poważnie się zastanowić czy mam czas na granie na giełdzie.
Może lepiej będzie pozostawienie pieniążków na lokatach i cieszenie się małymi systematycznymi wzrostami. A jeżeli inflacja zżera nasze odsetki, można te pieniądze przecież rozdać dla ubogich :-).



Istnieją jeszcze inne powiedzonka lub przysłowia giełdowe takie jak  "SELL IN MAY and GO AWAY", ale te można z powodzeniem wyszukać w wielu publikacjach.
Przez ostatnie lata giełda nie zachowywała się dobrze, i większość akcji ciągle spadało.
Co z tego, że wybraliśmy perełki jeśli trend był naszym wrogiem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz